17 sierpnia, w trakcie intensywnej burzy, która nawiedziła Rybnik, silne podmuchy wiatru przewróciły kilkanaście drzew. Nieszczęśliwie, jedno z nich runęło na bliźniak, powodując uszkodzenia dachu. Monika Prętkiewicz, właścicielka pojedynczej części domu, wyraziła swoje rozgoryczenie podczas rozmowy z reporterem Radia 90. Jak zaznaczyła, już na początku miesiąca (8 sierpnia) skierowała do rybnickiego Urzędu Miasta pismo z prośbą o interwencję i wycięcie drzewa, które stwarzało realne zagrożenie.
Niezależnie od jej próśb, drzewo nie zostało usunięte i ostatecznie upadło na budynek. Czy można było to uniknąć? Na to pytanie odpowiada Lucyna Tyl, przedstawicielka urzędu miasta w Rybniku.
Lucyna Tyl tłumaczy sytuację następująco: „Wygląda na to, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Właścicielka budynku zgłosiła swoje obawy na początku sierpnia i poprosiła o przycięcie drzewa, które jej zdaniem stanowiło zagrożenie dla elewacji i dachu domu. Mamy wiele takich wniosków i ten konkretny został przekazany do Zarządu Zieleni Miejskiej. Dlaczego mówię o pechu? Ponieważ w ostatnią środę pracownik Wydziału Dróg jeszcze rozmawiał telefonicznie z Zarządem Zieleni Miejskiej, zwracając uwagę na to zagrożenie. Niestety, nie zdążyliśmy podjąć tego zlecenia i przyciąć tego drzewa.”
Lucyna Tyl dodaje jednak, że planowano tylko przyciąć część gałęzi, a nie całkowicie usunąć drzewo. Jak tłumaczy, według oceny Załogi Zieleni Miejskiej przeprowadzonej na podstawie obserwacji zewnętrznej, nie było konieczności przeprowadzania dodatkowych badań dendrologicznych. Dopiero po tym, jak drzewo runęło, okazało się, że jest zgniłe w środku.
Usunięciem powalonego drzewa zajęli się strażacy, którzy szacują początkowe straty na kwotę 2000 złotych. Pani Prętkiewicz ma teraz prawo ubiegać się o odszkodowanie od Urzędu Miasta.